Polskie siatkarki pokonały w Hongkongu Tajlandię 3:0
Polska: Joanna Wołosz, Magdalena Stysiak, Agnieszka Korneluk, Kamila Witkowska, Martyna Czyrniańska, Natalia Mędrzyk, Aleksandra Szczygłowska (libero) – Malwina Smarzek, Katarzyna Wenerska, Klaudia Alagierska, Justyna Łysiak (libero).
Tajlandia: Guedpard Pornpun, Kokram Pimpichaya, Nuekjang Thatdao, Bamrungsuk Hattaya, Kongyot Ajcharapon, Moksri Chatchu-On, Jidapa Nahuanong (libero) – Pannoy Piyanut (libero), Sooksod Tanacha, Jaisaen Natthanicha, Boonlert Tichakorn, Sinpho Donphon, Srithong Wipawee.
Polki praktycznie od początku meczu dominowały na boisku, choć wynik nie do końca odzwierciedlał ich przewagę. A to dlatego, że biało-czerwone, szczególnie w pierwszej części seta, zepsuły sporo serwisów, dając w ten sposób punkty rywalkom za darmo. Przy stanie 11:10 podopieczne Lavariniego zdobyły sześć punktów z rzędu, grając nie tylko skutecznie w ataku, ale też w obronie podbijały ataki rywalek. Azjatki były bezradne, w walce na siatce też nie miały większych szans, bo wyraźnie ustępowały Polkom warunkami fizycznymi. Pod koniec partii biało-czerwone wygrywały różnicą 10 "oczek" (22:12) i oba zespoły mogły już myśleć o kolejnym secie.
A ten był wyjątkowo wyrównany. W polskim zespole ciężar zdobywania punktów na swoje barki wzięła tym razem nie Magdalena Stysiak, lecz Martyna Czyrniańska. 20-letnia przyjmująca nie myliła się w ataku, a po jej asie serwisowym było 13:10 dla biało-czerwonych, jednak Tajki nie odpuszczały. Umiejętnie omijały blok i wynik cały czas był "na styku". W końcówce Natalia Mędrzyk nie przyjęła zagrywki i niespodziewanie Azjatki objęły prowadzenie 21:20.
Spokojnie dotychczas obserwujący spotkanie Lavarini ze złości odkopnął w trybuny piłkę, która znalazła się obok jego nogi. Polskie siatkarki najwyraźniej nie chciały już denerwować swojego szkoleniowca. Trzy kolejne akcje wykonały niemal perfekcyjnie i ponownie przejęły kontrolę nad meczem. Przy stanie 23:22 Stysiak popisała się skutecznym blokiem, Azjatki obroniły setbola, ale chwilę później nie miały już szans po "bombie" Stysiak.
Przed trzecią partią Lavarini dokonał kilku zmian, w pierwszej szóstce pojawiły się Katarzyna Wenerska, Malwina Smarzek i Klaudia Alagierska, a swoją szansę otrzymała także druga libero Justyna Łysiak. Te roszady absolutnie nie wpłynęły na grę biało-czerwonych - wręcz przeciwnie. Smarzek w tej części spotkania przypominała zawodniczkę, która jeszcze kilka lat temu była liderką reprezentacji i nie wstrzymywała ręki w ataku. Czyrniańska też utrzymywała wysoki poziom skuteczności (w całym spotkaniu zdobyła 18 punktów) i pojedynek był dość jednostronny. Po serii udanych akcji Smarzek Polki prowadziły już 16:8 i emocje w tym meczu się skończyły. (PAP)
autor: Marcin Pawlicki